Ĺ»ycie codzienne Indian z Wielkich RĂłwnin, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ŻYCIE CODZIENNE
INDIAN Z WIELKICH RÓWNIN
INDIAN Z WIELKICH RÓWNIN
Życie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato
Życie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato
i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania
i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania
wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych zwierząt.
wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych zwierząt.
Wiosną rozpoczynał się
sezon polowań. Mężczyźni
tropili zwierzęta, kobiety wy−
prawiały skóry bizonów na
pokrycia tipi, zaś skóry jele−
ni na stroje i torby. Z suro−
wych skór wykonywały tzw.
parfleche
, w których prze−
chowywano zapasy mięsa na
zimę lub pióra czy pióropu−
sze, aby zapobiec ich niszcze−
niu podczas częstych przepro−
wadzek. Ponadto kobiety zaj−
mowały się ozdabianiem stro−
jów, używając do tego mięk−
kich, elastycznych ścięgien
jako nici i farbowanych natu−
ralnymi pigmentami kolców
jeżozwierza oraz kupowanych
od białych handlarzy różno−
kolorowych koralików. Mię−
so upolowanych zwierząt ko−
biety kroiły na cienkie plas−
terki i wieszały na specjal−
nych suszarkach. Po wysusze−
niu Indianki ucierały je na
proszek i mieszały z bizonim
tłuszczem i jagodami. Tak
powstawał pemikan, podsta−
wa zimowych zapasów. Moż−
na go było przechowywać
nawet kilka miesięcy.
Latem odbywało się więk−
szość uroczystości: śluby, tań−
ce i jedna z najważniejszych
ceremonii obchodzonych
przez ludność Wielkich Ró−
wnin − Taniec Słońca, pod−
czas którego uczestnicy za−
dawali sobie cierpienia. W
ten sposób dziękowali Stwór−
cy za otrzymane łaski lub
prosili o pomoc.
Zimą Indianie mieszkali
w tzw. obozach zimowych,
nie przemieszczali się i z rzad−
ka udawali się na polowania.
Bardzo niskie temperatury po−
wodowały zgony wśród ma−
łych dzieci. To był najtrud−
niejszy okres dla rodzin. Skó−
rzane tipi wraz z tzw. “wew−
nętrzną ścianką” i palone
wewnątrz ognisko nie chro−
niły dostatecznie przed prze−
nikającym do szpiku kości
zimnem. Temperatury spada−
ły często do minus 40 stopni
Celsjusza. Pozostawało wów−
czas siedzieć w tipi, okrywać
się ciepłymi, pokrytymi gęs−
tym futrem, bizonimi skóra−
mi i przyrządzać pożywne
rosoły z bizoniego tłuszczu
ze sproszkowanym mięsem
i jagodami.
Rodzina w kulturze Indian
Wielkich Równin była warto−
ścią najważniejszą i szczegól−
nie chronioną. Dlatego na−
rodziny dzieci były bardzo
ważnym momentem. Uciętą
i zasuszoną pępowinę umiesz−
czano we wnętrzu skórzane−
go pojemnika, szytego na
kształt żółwika lub jasz−
czurki. Amulet ten miał za−
pewnić dziecku zdrowie i dłu−
gie życie i powodować, aby
nie było zbyt ciekawskie.
Wkrótce po urodzeniu nada−
wano dzieciom imiona. Dzie−
wczynki zwykle miały jedno
imię, które nie ulegało zmia−
nie nawet po ślubie. Chłopcy
mieli kilka różnych imion,
które zmieniały się w ciągu
ich życia, często z powodu
zasług wojennych lub jakichś
istotnych zdarzeń w ich ży−
ciu. Pierwszy rok życia dzie−
cko spędzało w specjalnym
nosidełku, które matka mia−
ła zawsze obok siebie. Pod−
czas codziennych prac matka
wieszała je na drzewie, a wiatr
kołysząc gałęziami usypiał
niemowlę.
Każdy z członków miał
ściśle określone obowiązki.
Mężczyźni zajmowali się
głównie polowaniem i zobo−
wiązani byli do zapewnienia
wiosce bezpieczeństwa. Ko−
biety opiekowały się dzieć−
mi i gospodarstwem. Starsze
dziewczynki pomagały mat−
ce w codziennych obowiąz−
kach i uczyły się rękodzieła,
natomiast chłopcy przygoto−
wywani byli do trudnej sztu−
ki polowań. Już w wieku 13 −
14 lat wyruszali na swoje
pierwsze wyprawy myśliw−
skie.
Starsi chłopcy w wieku
17 − 18 lat mogli już samo−
dzielnie polować. W tym
czasie podejmowali starania
o rękę ukochanej dziewczy−
ny. Musieli udowodnić, że
będą potrafili utrzymać ro−
dzinę. W tym celu przynosi−
li z polowania łupy, przezna−
czone specjalnie dla rodziny
przyszłej żony. Dowodem
odwagi były wyprawy do
wrogich plemion w celu zdo−
bycia koni, które następnie
ofiarowywane były w pre−
zencie przyszłym teściom.
Aby okazać uczucie wybran−
ce siadywali w pobliżu tipi i
grali wymyślone specjalnie
dla niej melodie na miłos−
nym flecie.
Często zdarzało się, że
wojownicy mieli po kilka
żon. Jedną z przyczyn było
to, że mężczyźni ginęli pod−
czas wypraw wojennych i po−
lowań. Kobieta, która traciła
męża, pozbawiona była tym
samym środków do życia.
Niejednokrotnie były wów−
czas poślubiane przez innego
mężczyznę posiadającego już
żonę. Jako głowa rodziny mę−
żczyzna był odpowiedzialny
za zapewnienie pożywienia
swojej rodzinie. Wojowni−
cy, którzy byli szczególnie
dobrymi myśliwymi nierza−
dko dzielili się zdobytym
mięsem z mniej zaradnymi
członkami plemienia. Mię−
so i skóry bizona były gwa−
rancją dostatniego życia. Li−
czba upolowanych zwierząt
stanowiła o bogactwie ro−
dziny. Bizonie skóry były
wykorzystywane jako mate−
riał na tipi i ciepłe okrycia
na zimę. Polowano również
na jelenie wapiti, antylopy,
bobry i igłozwierze. Z jele−
nich skór szyto stroje, torby,
kołczany, itp. Z igłozwierza
wyciągano kolce, którymi
po pofarbowaniu przepięk−
nie ozdabiano elementy stro−
jów.
Indianie byli uznawani
przez białych za prymityw−
nych dzikusów. Uważano, że
nie dbają o higienę. Nic bar−
dziej błędnego. Indianie, za−
mieszkujący pobliża rzek
chętnie się w nich kąpali
nawet zimą. Inną formą zaży−
wania kąpieli i oczyszczania
była ceremonia tzw. szałasu
pary, poprzedzana kilkudnio−
wym postem. Szałas pary był
kopulastą konstrukcją z cien−
kich wierzbowych gałązek,
szczelnie pokrytą skórami i
kocami. Na zewnątrz rozpa−
lano ognisko, w którym roz−
grzewano do czerwoności ka−
mienie, umieszczane następ−
nie wewnątrz konstrukcji.
Zgromadzeni wewnątrz sza−
łasu uczestnicy, polewali go−
rące kamienie wodą, co po−
wodowało wydzielanie się pa−
ry wodnej. Po seansie trwają−
cym około dwóch godzin,
ciała Indian były oczyszczo−
ne z wszelkich toksyn. Sza−
łas pary mógł być ceremonią
i wówczas modlono się w
nim za pomyślność rodzin i
całego plemienia.
Nieodłącznym elemen−
tem życia codziennego In−
dian były międzyplemienne
walki. Walczono o tereny
myśliwskie lub po prostu
o prestiż plemienia. Im wię−
cej zwycięstw i uderzeń zali−
czonych na przeciwniku, tym
większa chwała dla całego
narodu. Najczęściej używaną
bronią były kamienne lub
drewniane toporki oraz łuki,
a wraz z pojawieniem się
białego człowieka broń pal−
na i metalowe tomahawki.
Zdarzało się, że w starciach
ginęli ludzie. Zwłoki wojo−
wników były przewożone do
obozu, gdzie odbywała się
ceremonia pochówku. Ciała
zmarłych, ubrane w uroczys−
te stroje, umieszczano na spe−
cjalnych konstrukcjach wy−
soko nad ziemią, zabezpie−
czając je w ten sposób przed
dostępem dzikich zwierząt.
Obok zwłok wieszano tar−
czę wojownika i jego broń.
Niejednokrotnie zabijano ulu−
bionego konia zmarłego i wie−
szano jego głowę i ogon na
platformie pogrzebowej wie−
rząc, że wszystkie zgromadzo−
ne przedmioty będą towarzy−
szyły mu w innym świecie.
Życie codzienne Indian
na Wielkich Równinach nie
było łatwe, jednak towarzy−
szyła im zawsze świadomość,
że są wolnym, suwerennym
narodem. Choć ich życie
wydaje nam się kolorowe
i beztroskie w rzeczywistoś−
ci było ciężkie i bardzo nie−
pewne. Wystarczyła jedna
ostrzejsza zima, aby pochło−
nąć życie wielu członków
plemienia, zbierając szcze−
gólne żniwo wśród dzieci.
Była to swoista, naturalna
selekcja. Przeżywali tylko
najsilniejsi. Właśnie dlate−
go potrafili cieszyć się każ−
dą chwilą życia.
ANNA I ALEKSANDER
ANNA I ALEKSANDER
DANYLUKOWIE
DANYLUKOWIE
Na okładce: za barierką kłębi się tłum
odwiedzających, a wykonawcy: Algimantas Ke−
Gazeta Biskupińska, Adres redakcji: Biskupin, półwysep, tel. (052) 302−54−69; Wydawca: Wydawnictwo Dominika
Księskiego "Wulkan", Pałuki, pismo lokalne, Żnin, pl. Wolności 7; Redaktor naczelny: Dominik Księski − Milczący Głaz
odwiedzających, a wykonawcy: Algimantas Ke−
nsminas z żoną Aelitą Kensminiene i synem
Milczący Głaz;
Anioł Stróż: Roksana Chowaniec − Czarna Róża
Czarna Róża. Reporterzy: Sara Matuszewska − Pogodna Wiewiórka
Pogodna Wiewiórka, Agnieszka Chęś −
nsminas z żoną Aelitą Kensminiene i synem
Taurasem − spokojnie robią to, co do nich
Biała Turnia, Ala Dużyk − Wierna Rzeka
Wierna Rzeka, Maciej Urbanowski − Błyszczące Czoło
Błyszczące Czoło, Jacek Mielcarzewicz − Bystre Oko
Bystre Oko.
Taurasem − spokojnie robią to, co do nich
należy. fot. Błyszczące Czoło
Skład i łamanie: Ewa Pawlicka − Cichy Potok
Cichy Potok; Korekta: Zbigniew Meller − Szalony Orzeł
Szalony Orzeł. Opracowanie graficzne:
należy. fot. Błyszczące Czoło
Leszek Malak − Pewna Ręka
Pewna Ręka.
ŻYCIE CODZIENNE
INDIAN Z WIELKICH RÓWNIN
Życie codzienne w indiańskim obozie na Wielkich Równinach warunkowały pory roku. Wiosna, lato
i wczesna jesień były okresem polowań na bizony i przygotowywania zapasów na zimę. Takie działania
wymuszały konieczność częstego przenoszenia obozu w ślad za stadami tych zwierząt.
ANNA I ALEKSANDER
DANYLUKOWIE
Na okładce: za barierką kłębi się tłum
Gazeta Biskupińska
Na okładce: za barierką kłębi się tłum
Milczący Głaz
odwiedzających, a wykonawcy: Algimantas Ke−
Czarna Róża
Pogodna Wiewiórka
nsminas z żoną Aelitą Kensminiene i synem
Biała Turnia
Wierna Rzeka
Błyszczące Czoło
Bystre Oko
Taurasem − spokojnie robią to, co do nich
Cichy Potok
Szalony Orzeł
Pewna Ręka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewunia87.pev.pl