(Córka morza 11) - Zdradzona tajemnica - Trine Angelsen, Henrieta 3, Córka morza (całość)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TRINE ANGELSEN
ZDRADZONA TAJEMNICA
SAGA CÓRKA MORZA XI
Rozdział 1
Elizabeth spojrzała na Sivgarda i przeszedł j
Ģ
dreszcz. Teraz poj
ħ
ła: Pål łatwo wpadł w
zło
Ļę
, jednak był niegro
Ņ
ny, za to Sivgard mógł okaza
ę
si
ħ
niebezpieczny. Poza trym bogaty i
pot
ħŇ
ny. Ludzie z pewno
Ļ
ci
Ģ
daliby wiar
ħ
jego słowom.
- To Elizabeth stoi za tym wszystkim! – krzyczała Helene. – Słyszałam, jak mówiła
Pålowi, ze musi uwa
Ň
a
ę
, bo ona jest mocniejsza i pot
ħŇ
niejsza od niego.
Elizabeth zrobiła krok w stron
ħ
przyjaciółki.
- Co ty wygadujesz? – spytała cicho, niemal szeptem. – Rozumiesz chyba,
Ň
e nie
miałam z tym nic wspólnego – dodała po chwili ju
Ň
nieco pewniejszym głosem.
Niewiele brakowało, a Helene skoczyłaby jej do gardła; w ostatniej chwili dwóch
m
ħŇ
czyzn chwyciło j
Ģ
i powstrzymało. Kobieta wyrwała si
ħ
im i rzucała na wszystkie strony,
po policzkach płyn
ħ
ły jej łzy.
- Zabrała
Ļ
mi go, wied
Ņ
mo! – wykrzyczała schrypni
ħ
ta.
Elizabeth stała jak sparali
Ň
owana i patrzyła na przyjaciółk
ħ
. Jak ona mo
Ň
e mówi
ę
takie
rzeczy…
Poczuła na ramieniu r
ħ
k
ħ
Kristiana i, zdruzgotana, oparła si
ħ
o niego. Gdyby tak mógł
ochroni
ę
j
Ģ
przed niech
ħ
tnymi spojrzeniami ludzi, przed szeptami, które stawały si
ħ
coraz
gło
Ļ
niejsze, i przed przera
Ň
aj
Ģ
cym krzykiem Helene.
- Zabierzcie j
Ģ
do Dalsrud – powiedział Kristian do m
ħŇ
czyzn, którzy próbowali
uspokoi
ę
słu
ŇĢ
c
Ģ
.
Elizabeth widziała, jak przyjaciółka si
ħ
opiera, jak płacze zrozpaczona, i serce jej si
ħ
krajało.
- Musze z ni
Ģ
porozmawia
ę
– rzekła, po czym skierowała si
ħ
w jej stron
ħ
.
- Nie rób tego, to nic nie da – powstrzymał j
Ģ
Kristian. – teraz ci
ħ
nie posłucha –
dodał.
- Ale… - zacz
ħ
ła Elizabeth słabym głosem, jednak szybko umilkła.
Kristian miał racj
ħ
. Jakakolwiek próba rozmowy w tej chwili tylko pogorszyłaby
spraw
ħ
. Rozejrzała si
ħ
dookoła. M
ħŇ
czy
Ņ
ni wydobyli ju
Ň
Påla spod
Ļ
niegu. Zapewne b
ħ
d
Ģ
chcieli zwie
Ļę
go na dół, do gospodarstwa, w którym pracował. Kto
Ļ
zrobił znak krzy
Ň
a,
jaka
Ļ
kobieta zło
Ň
yła r
ħ
ce i zmówiła pacierz.
Wszystko wydawało si
ħ
takie nierzeczywiste, jakby działo si
ħ
gdzie
Ļ
w innym
Ļ
wiecie
i w ogóle jej nie dotyczyło. Jednak spojrzenia ludzi i rozdzieraj
Ģ
cy płacz Helene wyra
Ņ
nie
Ļ
wiadczyły o tym,
Ň
e nie był to sen.
- Musz
ħ
zej
Ļę
na dół – zdecydowała. – dziewczynki si
ħ
przestrasz
Ģ
, kiedy zobacz
Ģ
Helene w takim stanie.
Kristian pokiwał głow
Ģ
.
- Dobrze, id
Ņ
– powiedział. – Ja te
Ň
zaraz przyjd
ħ
– dodał.
Elizabeth zacz
ħ
ła schodzi
ę
ze wzgórza i zauwa
Ň
yła,
Ň
e Lina i Ole poszli przodem.
Pewnie wyja
Ļ
ni
Ģ
Amandzie, co si
ħ
wydarzyło. Pomy
Ļ
lała,
Ň
e Ane i Mara pewnie s
Ģ
w domu;
miała nadziej
ħ
, ze b
ħ
dzie mogła sama im o wszystkim opowiedzie
ę
. Nagle wzdrygn
ħ
ła si
ħ
;
poczuła, ze kto
Ļ
chwyta j
Ģ
za r
ħ
k
ħ
.
1
- Nie ma dymu bez ognia, jak to si
ħ
mówi – odezwała si
ħ
starsza kobieta, przegl
Ģ
daj
Ģ
c
si
ħ
jej natarczywie.
- Co masz na my
Ļ
li? – spytała Elizabeth chłodno. – Jak
Ļ
miesz sugerowa
ę
,
Ň
e… -
zacz
ħ
ła i nagle urwała.
Staruszka roze
Ļ
miała si
ħ
drwi
Ģ
co.
- Sama najlepiej wiesz, o co mi chodzi – powiedziała i odeszła.
Elizabeth stała i patrzyła na ni. Tak, dobrze wiedziała, co staruszka miała na my
Ļ
li.
Teraz wreszcie ludzie b
ħ
d
Ģ
mieli temat do rozmów. Im bardziej przykre zdarzenie, tym lepiej,
a takiej historii dawno tu nie było.
Okryła si
ħ
szczelniej chust
Ģ
i ruszyła w dół, ku Dalsrud. Nie mogła nic zrobi
ę
trzeba
b
ħ
dzie pogodzi
ę
si
ħ
z ludzkim gadaniem, z plotkami. To prawda: p[przeczuwała, ze wkrótce
kto
Ļ
umrze, ale
Ň
e miał to by
ę
Pål, tego w ogóle nie brała pod uwag
ħ
. Owszem, bywało,
Ň
e
chciała, by znikn
Ģ
ł jej z oczu, ale przecie
Ň
nie w ten sposób.
Maria i Ane czekały na ni
Ģ
na schodach.
- Co si
ħ
stało Helene? – spytały niemal równocze
Ļ
nie.
- Krzyczy, szlocha, nie da si
ħ
z ni
Ģ
rozmawia
ę
– powiedziała Ane, patrz
Ģ
c na matk
ħ
wielkimi oczami.
- Wejd
Ņ
cie do
Ļ
rodka – nakazała Elizabeth stanowczym głosem. – Zaraz do was
przyjd
ħ
– dodała, popychaj
Ģ
c je lekko.
Zamkn
ħ
ła drzwi i weszła do kuchni.
M
ħŇ
czy
Ņ
ni, którzy sprowadzili Helene na dół, stali teraz w korytarzu.
- troch
ħ
si
ħ
uspokoiła, ale chyba postradała zmysły – powiedział jeden z nich.
- To moja przyjaciółka – wtr
Ģ
ciła Elizabeth, czuj
Ģ
c nagle, jak bardzo jest zm
ħ
czona,
- Tylko pozazdro
Ļ
ci
ę
– wymamrotał pod nosem drugi m
ħŇ
czyzna.
Nim Elizabeth zd
ĢŇ
yła cokolwiek powiedzie
ę
, ju
Ň
ich nie było. Nagle drzwi do kuchni
otworzyły si
ħ
i w korytarzu stan
ħ
ła Lina. Wyra
Ņ
nie zmieszana, stała, obracaj
Ģ
c w palcach
guziki bluzki i rozgl
Ģ
dała si
ħ
niepewnie dookoła.
- Nie jest mi łatwo o tym mówi
ę
… - zacz
ħ
ła. – To ma co
Ļ
wspólnego z Helene…
- Na lito
Ļę
bosk
Ģ
, mówi
Ļ
miało – próbowała zach
ħ
ci
ę
j
Ģ
Elizabeth. Widziała,
Ň
e Lina
zaraz si
ħ
rozpłacze.
- Ole i Amanda s
Ģ
teraz u niej, ale cienie nie chce widzie
ę
. Upiera si
ħ
, ze to twoja
wina,
Ň
e Pål nie
Ň
yje. Mo
Ň
e lepiej b
ħ
dzie, je
Ļ
li na razie do niej nie pójdziesz…
Elizabeth zagryzła warg
ħ
i skin
ħ
ła głow
Ģ
. Z izby doszedł j
Ģ
gło
Ļ
ny krzyk, który po
chwili przeszedł w rozdzieraj
Ģ
cy płacz. Tak bardzo pragn
ħ
ła teraz by
ę
przy niej.
- Chciałabym móc co
Ļ
dla niej zrobi
ę
– powiedziała cicho, wła
Ļ
ciwie sama do siebie.
Lina nie odpowiedziała; dalej bawiła si
ħ
guzikami, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w podłog
ħ
.
- Id
Ņ
do niej – poprosiła Elizabeth. – Ja porozmawiam z dziewczynami.
Odwróciła si
ħ
i ju
Ň
miała odej
Ļę
, kiedy nagle spytała:
- Wierzysz w to, co mówi Helene?
Ale Lina wróciła ju
Ň
do izby i jej nie usłyszała.
Kiedy Elizabeth weszła do pokoju, Maria siedziała, trzymaj
Ģ
c Ane na kolanach.
- Co si
ħ
stało? – spytała.
Sprawiała wra
Ň
enie spokojnej, ale głos jej dr
Ň
ał lekko. Elizabeth opadła na kanap
ħ
obok nich.
- Lawina porwała Påla – powiedziała bez ogródek i natychmiast po
Ň
ałowała swoich
słów. – Zgin
Ģ
ł na miejscu – dodała szybko.
Maria przełkn
ħ
ła gło
Ļ
no
Ļ
lin
ħ
, a Ane patrzyła na matk
ħ
wielkimi oczami.
2
- Helene odchodzi od zmysłów, krzyczy i… - urwała Elizabeth, zastanawiaj
Ģ
c si
ħ
, czy
powinna mówi
ę
dalej. W ko
ı
cu doszła do wniosku,
Ň
e pr
ħ
dzej czy pó
Ņ
niej, dziewcz
ħ
ta i tak
wszystkiego si
ħ
dowiedz
Ģ
, wi
ħ
c lepiej b
ħ
dzie od razu chwyci
ę
byka za rogi.
- Wiecie, jak to jest, kiedy przydarza si
ħ
nam co
Ļ
bardzo przykrego, prawda? Wtedy
cz
ħ
sto zło
Ļ
cimy si
ħ
na innych.
Ane przytakn
ħ
ła.
- Ja zawsze o wszystko obwiniam Mari
ħ
– powiedziała.
Elizabeth wzi
ħ
ła gł
ħ
boki wdech.
- No wi
ħ
c Helene twierdzi teraz,
Ň
e to moja wina,
Ň
e Pål nie
Ň
yje.
- Jak ona mo
Ň
e mówi
ę
takie rzeczy? – spytała Maria przera
Ň
ona.
Elizabeth zadr
Ň
ała, znów zaczerpn
ħ
ła powietrza.
- Oczywi
Ļ
cie nie my
Ļ
li tego powa
Ň
nie. Po prostu jest jej strasznie przykro. Pami
ħ
tacie,
Ň
e Pål był jej narzeczonym, wkrótce mieli bra
ę
Ļ
lub.
- Tak, ale… - zacz
ħ
ła Maria, lecz Elizabeth dała jej znak r
ħ
k
Ģ
,
Ň
eby zamilkła.
- Helene potrzebuje teraz spokoju, wszyscy musimy by
ę
dla niej bardzo mili.
Dziewcz
ħ
ta pokiwały zgodnie głowami.
- Mog
ħ
do niej pój
Ļę
? – spytała Maria.
- Nie teraz – odpowiedziała Elizabeth.
Nawet tu, w pokoju, słycha
ę
było krzyki Helene. Mo
Ň
e powinna zaparzy
ę
jakichkolwiek ziółek na uspokojenie i poprosi
ę
dziewcz
ħ
ta,
Ň
eby zaniosły jej do izby? Nie,
pomy
Ļ
lała. W stanie, w jakim teraz znajdowała si
ħ
przyjaciółka, i tak niczego by nie wypiła.
- A
Ň
przykro słucha
ę
– powiedziała Maria i jakby czytaj
Ģ
c w my
Ļ
lach Elizabeth,
spytała: - Naprawd
ħ
nie mo
Ň
esz jej w
Ň
aden sposób pomóc?
- W tej chwili, nie. skoro nie chce dopu
Ļ
ci
ę
mnie do siebie, inni musz
Ģ
j
Ģ
pociesza
ę
mo
Ň
emy tylko zda
ę
si
ħ
na czas.
Ane wtuliła twarz w pier
Ļ
Marii i zatkała r
ħ
kami uszy. Elizabeth zrobiło si
ħ
jej
Ň
al.
- Có
Ň
za straszna sier
Ļę
w ciemno
Ļ
ci i zimnie – powiedziała Maria i wzdrygn
ħ
ła si
ħ
. –
My
Ļ
lisz,
Ň
e długo tam le
Ň
ał? – spytała i zamilkła, jakby nagle u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e trzyma
na kolanach Ane.
- Nie – odparła Elizabeth z przekonaniem. –
ĺ
mier
ę
nast
Ģ
piła natychmiast. Słyszałam,
jak kto
Ļ
powiedział,
Ň
e ma złamany kark.
Nie była to prawda, niczego takiego nie słyszała, ale Bóg zapewne wybaczy jej to
kłamstwo. Za wszelk
Ģ
cen
ħ
chciała chroni
ę
dziewcz
ħ
ta.
- Czy to go bolało? – spytała Ane, wygl
Ģ
daj
Ģ
c zza Marii. Najwyra
Ņ
niej wszystko
dokładnie słyszała.
- Nie, pewnie nie zd
ĢŇ
ył nic poczu
ę
.
- Sk
Ģ
d wiesz?
- Doro
Ļ
li wiedz
Ģ
takie rzeczy – odpowiedziała Elizabeth po prostu.
Cz
ħ
sto chwytała si
ħ
tego wyja
Ļ
nienia, kiedy Ane zaczynała zadawa
ę
jej zbyt trudne
pytania. Albo te
Ň
mówiła wtedy,
Ň
e dowie si
ħ
tego, kiedy doro
Ļ
nie.
- Czy Pål miał jak
ĢĻ
rodzin
ħ
? – spytała Maria.
- tak, gdzie
Ļ
w Helgoland, ale pochowany zostanie pewnie tutaj.
Elizabeth doło
Ň
yła drew do ognia, dopiero teraz zauwa
Ň
yła,
Ň
e ma mokry brzeg
spódnicy.
- Musze si
ħ
przebra
ę
– powiedziała. – Nie ruszajcie si
ħ
st
Ģ
d.
Wyszła na korytarz i stan
ħ
ła bez ruchu. Serce jej si
ħ
krajało, kiedy słyszała rozpacz w
głosie Helene, była tak blisko i nie mogła jej pocieszy
ę
. Przez moment zastanawiała si
ħ
, czy
mo
Ň
e jednak powinna do niej pój
Ļę
? Szybko jednak odrzuciła t
ħ
my
Ļ
l u ra
Ņ
nym krokiem
ruszyła na gór
ħ
.
3
Przebrała si
ħ
pospiesznie. Powiesiła mork
Ģ
spódnic
ħ
na krze
Ļ
le i wło
Ň
yła inn
Ģ
,
br
Ģ
zow
Ģ
. Nie pasowała wprawdzie do szarej bluzki, ale to nie miało teraz znaczenia. Poszła
do tkalni, z jej okna wida
ę
było miejsce, w którym zeszła lawina. Wci
ĢŇ
srali tam ludzie. Na
pewno wymieniali uwagi i spostrze
Ň
enia. Mo
Ň
e mówili o niej?
Wzdrygn
ħ
ła si
ħ
i zeszła na dół.
Rozdział 2
Maria trzymała w r
ħ
ku ksi
ĢŇ
k
ħ
i czytała gło
Ļ
no. Jej głos działa uspakajaj
Ģ
co na Ane.
Elizabeth podeszła na palcach do okna, nie chciała przeszkadza
ę
. Nagle spostrzegła Kristiana.
Szedł szybkim krokiem ze spuszczon
Ģ
głow
Ģ
. Tu
Ň
za rogiem budynku zatrzymał si
ħ
i rzucił
ostatnie spojrzenie na miejsce wypadku. Po chwili ruszył w stron
ħ
schodów, chowaj
Ģ
c głow
ħ
w ramionach.
- Mario, we
Ņ
ze sob
Ģ
Ane i zajmij j
Ģ
czym
Ļ
. Idzie Kristoan, chc
ħ
porozmawia
ę
z nim
chwil
ħ
sama – zwróciła si
ħ
Elizabeth do siostry.
- Chod
Ņ
, Ane, pójdziemy na strych, poka
Ňħ
ci prezenty gwiazdkowe. Wszystko, co
przygotowałam!
Maria chwyciła Ane za r
Ģ
czk
ħ
i po chwili obie znikn
ħ
ły.
Elizabeth wyszła Kristianowi na spotkanie. Zauwa
Ň
yła,
Ň
e wygl
Ģ
da na zm
ħ
czonego i
przygn
ħ
bionego.
- Wszystko w porz
Ģ
dku? – spytał, bior
Ģ
c j
Ģ
w ramiona.
Elizabeth nie była w stanie wydoby
ę
z siebie słowa; czuła,
Ň
e si
ħ
rozpłacze. Chciała
mu powiedzie
ę
,
Ň
e nic nie jest w porz
Ģ
dku.
ņ
e jest jej okropnie smutno i przykro. Helene
odchodzi od zmysłów, człowiek stracił
Ň
ycie w lawinie, a ona została o wszystko oskar
Ň
ona.
Jak on mógł w takiej chwili pyta
ę
, czy wszystko jest w porz
Ģ
dku?
- Moja biedna male
ı
ka Elizabeth – wyszeptał i pocałował j
Ģ
w głowi
ħ
.
Przyniósł ze sob
Ģ
zapach zimna, który teraz mieszał si
ħ
z innymi, daj
Ģ
c jej poczucie
bezpiecze
ı
stwa. Obj
ħ
ła go w pasie i przyło
Ň
yła policzek do jedzenia piersi.
- Co
Ļ
jeszcze si
ħ
wydarzyło po moim odej
Ļ
ciu? – spytała, kiedy w ko
ı
cu doszła troch
ħ
do siebie.
- Nie, Pål został zwieziony na dół na Aniach, cz
ħĻę
ludzi stała jeszcze chwil
ħ
, inni
wrócili do domu.
- Pewnie rozmawiali o mnie.
- Musisz si
ħ
z tym liczy
ę
, ja jednak niczego nie słyszałem. Tak czy inaczej, nie
przejmuj si
ħ
ludzkim gadaniem – powiedział. – Chod
Ņ
, wejd
Ņ
my do
Ļ
rodka.
W korytarzu nadal słycha
ę
było płacz, krzyki i złorzeczenia Helene.
- Chyba nie wierzysz w to co mówi Helene? – spytała Elizabeth, mimo
Ň
e dobrze
znała odpowied
Ņ
.
- Oczywi
Ļ
cie,
Ň
e nie – zapewnił j
Ģ
i Elizabeth poczuła ulg
ħ
.
- Kristianie… - zacz
ħ
ła z lekkim wahaniem. – Pami
ħ
tasz, jak mówiłam ci,
Ň
e
otrzymałam ostrze
Ň
enie,
Ň
e kto
Ļ
umrze?
- Nie, a co to było za ostrze
Ň
enie?
-
ĺ
nił mi si
ħ
pogrzeb.
- Kochanie, to nie miało nic wspólnego z Pålem. Mnie ci
Ģ
gle
Ļ
ni
Ģ
si
ħ
jakie
Ļ
pogrzeby i
nieboszczycy, ale nie nazwałabym tego oskar
Ň
eniem.
ņ
ałowała,
Ň
e mu o tym powiedziała i dlatego postanowiła nie wspomnie
ę
,
Ň
e słyszała i
dlatego postanowiła nie wspomina
ę
,
Ň
e słyszała tak
Ň
e bicie ko
Ļ
cielnych dzwonów. Nie
uwierzy jej, a mo
Ň
e jeszcze zacznie podejrzewa
ę
,
Ň
e postradała rozum?
- Rozmawiałe
Ļ
z Sivgardem?
- Nie. powiedzieli
Ļ
my ju
Ň
sobie wszystko – odparł z nagła powag
Ģ
.
4
Powiesił kurtk
ħ
na krze
Ļ
le i zacz
Ģ
ł
Ļ
ci
Ģ
ga
ę
buty.
Elizabeth znów poczuła ulg
ħ
. Kristian nie wybaczył jeszcze Sivgardowi,
Ň
e poci
Ģ
ł jej
ubranie na kawałki, ani te
Ň
nie wybaczył mu kłamstw o jej rzekomej niewierno
Ļ
ci. Mo
Ň
e wi
ħ
c
nie uwierzy równie
Ň
jego twierdzeniu,
Ň
e to Leonard jest ojcem Ane? Ale co b
ħ
dzie, je
Ļ
li
Sivgard komu
Ļ
to powtórzy i Kristian dowie si
ħ
od innych?
Wzdrygn
ħ
ła si
ħ
.
- Zimno ci? – spytał Kristian.
- troch
ħ
. Usi
Ģ
d
Ņ
my bli
Ň
ej ognia.
M
ħŇ
czyzna zdj
Ģ
ł czapk
ħ
. Był spocony, włosy miał zmierzwione. Popatrzyła na niego z
czuło
Ļ
ci
Ģ
.
- Jak zareagowały dziewczynki? – spytał,.
- Chyba dobrze. rozmawiałam z nimi.
W tym momencie ich spojrzenia si
ħ
spotkały siedzieli, nasłuchuj
Ģ
c. Pierwsza
odezwała si
ħ
Elizabeth.
- Zrobiło si
ħ
tak cicho. Nie słysz
ħ
ju
Ň
jej krzyków.
Niemal w tym samym momencie drzwi si
ħ
otworzyły i do pokoju wpadła Lina.
- Co
Ļ
si
ħ
stało z Helene! – zawołała.
Oboje gwałtownie poderwali si
ħ
z kanapy.
- Co z ni
Ģ
? – spytała – schrypni
ħ
tym głosem Elizabeth.
- Siedzi i patrzy przed siebie, jakby… Sama nie wiem.
Głos dziewczyny si
ħ
załamał, w jej oczach pojawiły si
ħ
łzy.
Elizabeth i Kristian ruszyli pospiesznie do izby.
- Co si
ħ
dzieje? – spytał m
ħŇ
czyzna, patrz
Ģ
c na Amand
ħ
.
- Nie wiem. Ledwie si
ħ
trzymała na nogach, musiałam j
Ģ
podpiera
ę
, a potem nagle
upadła jak nie
Ň
ywa.
Elizabeth podeszła do łó
Ň
ka i zacz
ħ
ła ostro
Ň
nie gładzi
ę
Helene po policzku.
Przyjaciółka patrzyła przed siebie pustym wzrokiem, nie poruszała si
ħ
.
- Helene, słyszysz mnie?
ņ
adnej reakcji, nic nie
Ļ
wiadczyło,
Ň
e usłyszała jej pytanie.
- Helene, to ja, Elizabeth.
- Nie
Ň
yje? – spytała Amanda przestraszona. Przeło
Ň
yła małego Jonasa z jednego
biodra na drugie. Dziecko zaczynało troch
ħ
kaprysi
ę
.
- Oczywi
Ļ
cie,
Ň
e
Ň
yje – powiedziała Elizabeth ostrzejszym tonem ni
Ň
zamierzała. –
Id
Ņ
, zanie
Ļ
Jonasa na gór
ħ
, nie powinien tu by
ę
. Niech Maria si
ħ
nim zajmie – dodała.
Amanda natychmiast ruszyła do drzwi. Elizabeth odwróciła si
ħ
do Kristiana.
- Boj
ħ
si
ħ
,
Ň
e Helene straciła przytomno
Ļę
– rzekła łami
Ģ
cym si
ħ
głosem.
M
ħŇ
czyzna patrzył na ni
Ģ
wyczekuj
Ģ
co.
- Trzeba wezwa
ę
doktora. Ole, jed
Ņ
po niego – zarz
Ģ
dziła Elizabeth.
- My
Ļ
licie,
Ň
e ona kiedy
Ļ
znów b
ħ
dzie taka jak dawniej? – spytała Lina.
Siedziała na brzegu łó
Ň
ka Helene. Kristian i Elizabeth stali nieco dalej, przy
Ļ
cianie.
Byli wyra
Ņ
nie zaniepokojeni, ale jedynie, co w tej chwili mo
Ň
na było zrobi
ę
, to czeka
ę
, co w
tej chwili mo
Ň
na było zrobi
ę
, to czeka
ę
na przybycie lekarza.
- Oczywi
Ļ
cie – odpowiedziała Elizabeth.
Starała si
ħ
, by jej głos brzmiał pewnie i przekonywuj
Ģ
co, chocia
Ň
sama miała
w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. Je
Ļ
li Helene rzeczywi
Ļ
cie postradała zmysły, nigdy sobie tego nie daruje.
Spojrzała na przyjaciółk
ħ
, która le
Ň
ała na łó
Ň
ku nieruchoma, milcz
Ģ
ca, a jej pi
ħ
kne
rudokasztanowe włosy były rozsypane wokół głowy. Na jej twarzy wida
ę
było
Ļ
lady łez, ale
oczy były puste, bez
Ň
ycia.
Dobry Bo
Ň
e, nie zabieraj mi Helene, zacz
ħ
ła si
ħ
modli
ę
w duchu Elizabeth, składaj
Ģ
c
r
ħ
ce pod fartuchem.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]