Życie codzienne w miastach śląskich w średniowieczu, Średniowiecze

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Życie codzienne w miastach śląskich w średniowieczu
Anna Pobóg – Lenartowicz
Problem urbanizacji Europy należy do jednego z tych zagadnień, które od wieków wzbudzają emocje i za-
interesowanie badaczy. Dotyczy to zarówno terminologii, genezy miast, jak i roli, jaką odgrywały w życiu po-
litycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym poszczególnych państw. Trudno wyobrazić sobie staro-
żytne cywilizacje: babilońską, grecką czy rzymską bez miast. W starożytności miasto to najważniejsza instytu-
cja, widoczne jest to chociażby w stosowanej terminologii: greckie polis stawia znak równości pomiędzy mia-
stem a państwem; rzymskie
urbs
-według niektórych badaczy pochodzić ma od wyrazu
orbis
– czyli świat, w
końcu civitas, słowo, które może oznaczać i miasto i państwo.
Tak według Platona, jak i Arystotelesa greckie
miasta – państwa były najdoskonalszymi wytworami człowieka.
Sytuacja uległa zmianie wraz z upadkiem
cesarstwa rzymskiego. Jednym z najbardziej wyraźnych oznak tego upadku był zanik miast. Niektóre z nich w
ogóle przestały istnieć, w innych liczba ludności uległa bardzo poważnemu zmniejszeniu. Przykładem jest
rzymskie miasto Arelatum, które starożytności liczyło kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, a na początku śre-
dniowiecza praktycznie przestało istnieć.
Średniowiecze to okres nowej urbanizacji Europy, dotyczy to zwłaszcza Europy Środkowo –Wschodniej.
Na Śląsku początkowo zaczęto budować grody, które przede wszystkim miały charakter obronny, najważniej-
sze z nich były ośrodkiem władzy politycznej i religijnej, z czasem także stawały się centrami wymiany han-
dlowej.
Prawdziwa rewolucja społeczno - gospodarcza nastąpiła jednak na Śląsku na początku XIII w. Wówczas
to książę śląski Henryk Brodaty, wraz ze swą małżonką Jadwigą, późniejszą świętą, pochodzącą z bardzo wpły-
wowego i znanego w Europie rodu von Andechs, postanowił sprowadzić na terytorium swego państwa osad-
ników z zachodu Europy, głównie w celu zagospodarowanie nieużytków i karczunku lasów. Aby zachęcić ob-
cych przybyszów na tereny, które jawiły im się jako nieznane i niebezpieczne, rozpuścił pogłoskę, jakoby na
tych terenach znajdowało się złoto. To spowodowało napływ całej rzeszy „poszukiwaczy złota”, którzy zaczęli
kolonizacje nowych terenów. Nic więc dziwnego, że pierwsze założone przez nich miasto na Przedgórzu Su-
deckim nazwano Złotoryją. Widząc powodzenie tej akcji Henryk Brodaty zdecydował się założyć miasto wzor-
cowe, które mogłoby stanowić przykład dla innych tego typu inwestycji nie tylko na Śląsku. Miastem tym
stała się Środa ( Śląska), stąd najpopularniejszym prawem, na którym lokowano w Polsce miasta było tzw.
prawo średzkie. Była to zmodyfikowana odmiana prawa magdeburskiego.
W ślad Henryka Brodatego po-
szedł jego kuzyn, książę opolski Kazimierz I, który zaraz na początku swego panowania ( po 1211 r.) zezwolił
na lokacje dwóch głównych miast w swoim księstwie: Opola i Raciborza.
Za „ojca miast górnośląskich” uwa-
ża się wszakże jego syna Władysława I opolskiego, któremu przypisuje się lokację kilkudziesięciu miejscowo-
ści na Górnym Śląsku, w tym kilkunastu miast.
Wzorem założeń urbanistycznych dla wielu miast średnio-
wiecznych stała się „niebiańska” Jerozolima, zwłaszcza to utrwalona w wizji apokaliptycznej św. Jana
Wzorcowe miasto, zwłaszcza to, powstające od podstaw ( czyli na tzw. surowym korzeniu) zaczynało się
od wytyczenia jego obszaru. W centralnym punkcie musiał znajdować się plac (rynek), w którym odbywała
się wymiana handlowa. Wkrótce budowano tam dom kupiecki, a następnie także siedzibę władz miejskich,
czyli ratusz. Na jednym z rogów rynku mieszczanie stawiali swój własny kościół parafialny. Rzemieślnicy lo-
kowali swe warsztaty wzdłuż odpowiednio wytyczonych ulic, według profesji, stąd ich nazwy: Szewska, Garn-
carska, Nożownicza, Kotlarska itp. Oczywiście im kto był bogatszy, tym mógł liczyć na miejsce bliżej rynku.
Pierwotna zabudowa nie była stała, wynikało to nie tylko z ciągłego napływu do miasta nowych mieszkań-
ców, (gdy było ich za dużo wprowadzano ograniczenia w przyjmowaniu do prawa miejskiego, czasami dość
rygorystyczn
, ale także z nękających średniowieczne miasta pożarów. Wyjściem z tej drugiej sytuacji była
1 KOBIELUS, S.
Niebiańska Jerozolima. Od sacrum miejsca do sacrum modelu
, Warszawa 1989, s. 21.
2 IZDEBSKI, H.
Historia myśli politycznej i prawnej
, wyd. 4, Warszawa 2007, s. 18.
3 SAMSONOWICZ, H.
Dziedzictwo średniowiecza: mity i rzeczywistość
, Wrocław 2009, s. 31.
4 Szerzej na ten temat ZIENTARA, B.
Henryk Brodaty i jego czasy
, Warszawa 1997, s. 149 – 163, 189 – 210.
5 POBÓG – LENARTOWICZ, A. - DOMINIAK, W.
Rozwój akcji osadniczej w księstwie opolsko – raciborskim w I połowie
XIII wieku
, w: Sacra Silentii provincia.800 lat dziedzicznego księstwa opolskiego ( 1202 – 2002), red. A. Pobóg –
Lenartowicz, Opole2003, s. 145 - 156 .
6 DOMINIAK, W. O
statni władca Górnego Śląska: Władysław I, pan na Opolu i Raciborzu ( 1225 – 1281)
, Racibórz 2009.
7 KOBIELUS, S.
Niebiańska Jerozolima,
s. 88 – 89.
8 W stosunku do miast śląskich zob. np. WÓŁKIEWICZ, E.
Migracje do miast średniowiecznych w świetle ksiąg prawa
miejskiego,
w: Miasto czyni wolnym. W 790 rocznicę lokacji Opola, red. . A. Pobóg – Lenartowicz, Opole 2008, s. 43 –
         budowa domów murowanych, które trudniej było strawić przez ogień. Murowane budynki były poza tym o
wiele bardzie estetyczne i podnosiły walory architektoniczne miasta. Nic więc dziwnego, że np. w Opolu
miejscowi książęta nakazywali pod karą utraty gruntu budować, zwłaszcza w okolicach rynku, domy muro-
wane,
a książę Jan Kropidło, który wiele podróżował po Europie, w swych dokumentach zawarł wręcz wy-
tyczne do wyglądu tych nowych budynków. Domy te miały mieć fasadę z murowanym pomieszczeniem za nią
(chroniącym przed pożarem lub kradzieżą), pozostałe rogi domu winny stać na słupach o określonej szeroko-
ści (dwóch łokci), domy powinny być kryte dachówką. W pierwszej kolejności przebudowane miały być
domy w rynku, a potem roboty budowlane miały objąć sukcesywnie pozostałe ulice. Wszystkie te działania
podyktowane były chęcią uczynienia z Opola miasta na wskroś europejskiego. Książę przekazał na ten cel
miastu określone sumy w swym testamencie
W myśl znanego niemieckiego powiedzenia „miasto czyniło wolnym” (właściwie „powietrze miejskie
czyniło wolnym” -
Stadt Luft macht frei
), stąd chętnych do zamieszkania w mieście nigdy nie brakowało. Wy-
nikało to nie tylko z tego, że miasto stwarzało nowe możliwości rozwoju intelektualnego i gospodarczego,
awansu społecznego, ale także z tego, że miasto zapewniało opiekę i poczucie bezpieczeństwa wszystkim swo-
im obywatelom.
Średniowieczne miasta, w tym także miasta śląskie, były samorządne, samowystarczalne i samofinansu-
jące się. Samorządem miejskim była rada i ława miejska. Na czele rady stał burmistrz, który rządził miastem
wraz z rajcami. Kadencja rady trwała najczęściej rok. Na te funkcję wybierani byli przede wszystkim ludzie
bogaci, bowiem urzędy te były bezpłatne. Poza tym wychodzono z założenia, że prawo do decydowania o
miejskich wydatkach powinni mieć przede wszystkim ci, którzy jak najwięcej włożą poprzez podatki do miej-
skiej kasy. W praktyce jednak funkcje radnych i burmistrza naprzemiennie przez wiele lat pełniły te same
osoby lub członkowie tych samych rodzin. Wielkość rady uzależniona była od wielkości miasta, w takim
Wrocławiu, np. radnych było kilkunastu, a w Opolu tylko czterech (+ burmistrz).
W tym miejscu warto jed-
nak przypomnieć, że liczbę ludności średniowiecznego Opola szacuje się na około 2000 - 2500 osób.
Organem sądowniczym była ława, na czele której stał wójt. U początków wielu miast, zanim wykształciła
się rada miejska, to właśnie w rękach wójta spoczywała władza ustawodawcza i sądownicza. Wynikało to z
tego, że wójtami zostawali zasadźcy, czyli swego rodzaju założyciele i organizatorzy miast. Była to rekompen-
sata za trud włożony w lokację miasta. Wójtostwo było wtedy dziedziczne. I tak wójt Opola posiadał w ra-
mach swego uposażenia dom w Opolu, 2 ławy ( jatki) mięsne, 4 ławy chlebowe, 38 (!) ław szewskich, docho-
dy z kramów, piekarni, łaźni, szwalni oraz zyski ze sprzedaży pieprzu. Do tego dochodziły czynsze z młyna,
cła, rybołówstwa, ogrodów i pól leżących poza miastem.
Wszystkie te dochody były wolne od podatków! Z
czasem jednak mieszkańcy dążyli do wykupienia wójtostwa i ograniczenia jego funkcji do sądowniczych.
Opole było jednym z miast, w których ograniczenie władzy wójta nastąpiło stosunkowo późno, bowiem do-
piero na początku XV w., ale np. we Wrocławiu stało się to już u schyłku XIII w.
Podczas lokacji miasta stawały się także właścicielami terenów wiejskich, często nawet kilku wsi, ale też
łąk, lasów i ogrodów. Miały także prawo do łowienia ryb na określonym odcinku rzeki i prawo do budowania
młynów. Miało to zapewnić miastu samowystarczalność. Dzięki temu miasta mogły przechowywać zboże,
które albo poprzez korzystne transakcje handlowe zasiliło stan kasy miejskiej, albo – w przypadku klęsk ży-
wiołowych lub nieurodzaju – dostarczało darmowej żywności dla wszystkich potrzebujących. Miasto miało
obowiązek dbać o potrzeby swych obywateli, stąd np. opieka nad chorymi i niepełnosprawnymi, ale także
darmowe rozdawnictwo żywności dla swoich obywateli. Stąd też ścisłe wyznaczenie przestrzeni, w ramach
których te przywileje obowiązują, a więc budowa murów miejskich. Trzeba pamiętać, że mury miejskie miały
nie tylko chronić przed najazdem zewnętrznym, ale także ściśle wyznaczać przestrzeń praw miejskich.
Nadwyżki finansowe z budżetu miasta szły także na działalność na rzecz instytucji kościelnych. Chodziło
tu nie tylko o upiększanie świątyń miejskich ( czy też innych budowli miejskich, takich jak ratusz czy dom ku-
piecki), ale także utrzymanie różnego rodzaju zakonów, w tym zwłaszcza typowo miejskich, jakim były zako-
ny żebracze ( dominikanie i franciszkanie). Opole należało do tych miast, które było stać na to, aby w obrę-
bie swych murów utrzymać dwa zakony oba żebracze, jest to dowód nie tylko na religijność jego mieszkań-
52. Wśród wymagań znalazły się m. in. wymogi składania przysięgi w określonym języku, złożenia stosownej opłaty,
świadectwa prawego pochodzenia, listów polecających, nakazu zakupu nieruchomości w mieście, czy nawet ożenku.
9 Takie rozporządzenia wydali między innymi w 1365 r. książęta opolscy Władysław i Bolesław, zob. KOSZYK, S.
Dokumenty pergaminowe Archiwum Miejskiego w Opolu
, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka”, t.V, 1950, 96 – 97.
10 POBÓG – LENARTOWICZ, A.
Pod panowaniem Piastów
, w: Opole, dzieje i tradycja, red. B. Linek, K. Tarka, U.
Zajackowska, Opole 2011 s. 42 – 43.
11 IBIDEM, s. 49.
12 DZIEWULSKI, W.
Miasto lokacyjne w Opolu w XIII – XV wieku
, „Studia Śląskie”, seria nowa, t. 1, 1958, s. 61.
13 POBÓG – LENARTOWICZ, A.
Pod panowaniem Piastów
, s. 49.
      ców, ale przede wszystkim na ich zasobność, bowiem obie wspólnoty utrzymywały się z jałmużny. Wyrazem
tej zamożności jest fundacja szpitala p.w. św. Aleksego przez opolskiego mieszczenia Kuncze Kromera, dla
utrzymania ośmiorga chorych obojga płci.
Życie w mieście średniowiecznym uzależnione było od dwóch zasadniczych czynników: pory roku i kalen-
darza liturgicznego. Pora roku wyznaczała czas rozpoczęcia i zakończenia pracy. Wszystkie czynności handlo-
we ( i nie tylko) należało bowiem wykonywać przy świetle dziennym, stąd w lecie dzień roboczy zaczynał się
wcześniej i trwał dłużej, a w zimie – krócej. To przyroda odmierzała codzienny czas mieszkańców średnio-
wiecznego Śląska
Pierwsze zegary pojawiły się na wieżach najbogatszych miast dopiero w XV w. Rok litur-
giczny natomiast wyznaczał dni, w których w ogóle można było pracować. Świętowanie, a więc i zakaz pracy
zarobkowej, było w tamtym okresie bardzo częste i zastępowało powszechnie dziś znany urlop. Dość wspo-
mnieć, że na Śląsku było ( w zależności od miasta) od 90 do 120 dni świątecznych, w tym około 50 niedziel,
co oznacza, że prawie 1/3 roku była czasem sakralnym, przeznaczonym na świętowanie. Różnica z dzisiejszym
czasem wolnym polegała na tym, że był on precyzyjnie zaprogramowany i każdy porządny chrześcijanin mu-
siał się trzymać sztywno określonych zasad.
Sfera sacrum i profanum stykały się w średniowieczu ze sobą na
każdym kroku. Kościół bowiem, do którego uczęszczali mieszczanie znajdował się tuż przy rynku, a więc tuż
obok kramów i karczem, a ówcześni mieszkańcy Śląska (zwłaszcza podmiejskich wiosek) łączyli wyjście do ko-
ścioła z możliwością zrobienia zakupów. Biskup wrocławski Nanker w swoich statutach z 1331 r. piętnował
tych, którzy „gwałcą dzień Pański i świąteczny”, handlując, dorabiając się lub wykonując inne prace niegodne.
Zakazywano więc prac fizycznych, nauczania, prowadzenia rozpraw sądowych. Ale dopiero w XV wieku poja-
wiły się zakazy przedstawiania w kościele ofert kupna i sprzedaży nieruchomości czy bydła.
Upowszechnił
się natomiast zwyczaj ( związany on był z kultem Bożego Ciała), by do świątyni wchodzić na dźwięk dzwon-
ków przez Przeistoczeniem (elewacją Hostii) i pozostać w nim aż do Komunii. Ponieważ Komunię przyjmo-
wano wówczas najwyżej 3 razy do roku, większość ludzi wychodziło z powrotem na rynek zaraz po Przeisto-
czeniu.
Starano się zapobiegać tego typu zjawiskom, między innymi poprzez zamknięcie bram miejskich,
otwierano je dopiero po sumie, podobnie jak stragany, jatki i karczmy. Te ostatnie mogły jednak przez cały
czas obsługiwać podróżnych
( a więc podobnie jak dzisiaj w Polsce – w dni wolne mogą być otwarte stacje
benzynowe). Plagą było też bieganie po kościele od ołtarza do ołtarza, przy których odprawiano tzw. msze
prywatne. Musimy sobie uświadomić, że w tym czasie w każdym kościele było przynajmniej kilkanaście ołta-
rzy, a w największych kościołach śląskich ich liczba sięgała prawie 60!
W XV wieku, w celu uatrakcyjnienia li-
turgii w niektórych kościołach wprowadzano różnego rodzaju przedstawienia, ale także grę na fletach, trą-
bach i innych instrumentach.
Spotykało się to zazwyczaj z potępieniem ze strony pobożnych kaznodziejów.
A tych na ówczesnym Śląsku nie brakowało. Znany wrocławski kronikarz Piotr Eschenloer narzekał w poło-
wie XV w., że „nie ma na świecie miasta, w którym byłoby co dzień tyle kazań, ile w naszym Wrocławiu –
rano i wieczorem, a który kaznodzieja więcej ciekawostek i niezwykłych rzeczy opowiada, tego chętniej słu-
chają”
Szczególnie zapisały się w historii kazania znanego europejskiego kaznodziei bernardyna Jana Kapi-
strana, który w wielu miastach śląskich nawoływał między innymi do porzucenia konsumpcyjnego stylu ży-
cia. W efekcie jego kazań w samym tylko Wrocławiu naznoszono tyle wystawnych strojów i przedmiotów
zbytku, że ułożony z nich stos płonął przez kilka godzin
Trzeba też pamiętać, że udział w liturgii był ważnym elementem identyfikacji, z udziału we Mszy wyklu-
czeni byli najciężsi grzesznicy: kryminaliści, lichwiarze, osoby ekskomunikowane. Obecność w obrzędach li-
turgicznych była świadectwem przynależności do grupy osób uczciwych i lepszych w opinii społecznej.
Ci,
na których ciążyły kary kościelne, musieli poddać się publicznej pokucie. Dotyczyło to także książąt i miast.
Znamy opisy pokuty, jaką musieli odbyć chociażby rajcy Wrocławia za napaść na legata papieskiego w 1343 r.
– boso, we włosiennicach przeszli z ratusza do kościoła św. Wojciecha - choć nie była to trasa zbyt odległa, to
z pewnością upokarzająca. Publiczne pokuty odbywały się raz w roku, w Wielki Czwartek, w katedrze wro-
14 KOSZYK, S.
Dokumenty
, s. 98.
15 KIERSNOWSKI, R.
Życie codzienne na Śląsku w wiekach średnich
, Warszawa 1977, s. 7 – 25.
16 SKIERSKA, I.
Miasto w kościele. Obowiązek mszalny w wielkich miastach średniowiecznej Polski
, w: Ecclesia et civitas.
Kościół i życie religijne w mieście średniowiecznym, red. H. Manikowska, H. Zaremska Warszawa 2002, s. 390.
17 DRABINA, J.
Życie codzienne w miastach śląskich XIV i XV wieku
, Opole 1991, s. 127 - 128
18 IBIDEM, s. 138.
19 DOLA, K.
Dzieje Kościoła na Śląsku. Cz. 1.Średniowiecze
, Opole 1996, s. 79.
20 SKIERSKA, I.
Miasto w kościele
, s. 404.
21 DRABINA, J.
Życie codzienne
, s. 138.
22 DOLA, K.
Dzieje Kościoła
, s. 150.
23 IBIDEM, s. 148.
24 IBIDEM, s. 153.
25 SKIERSKA, I.
Miasto w kościele
, s. 395.
             cławskiej, grzesznicy, ubrani w szaty pokutne z kosturem pielgrzymim w ręku prosili biskupa o przebaczenie,
a gdy je uzyskali, procesjonalnie wprowadzano ich do kościoła. Tego rodzaju praktyki potwierdzone są na Ślą-
sku jeszcze u schyłku XV wieku.
Życie gospodarcze miasta, jak już wspomniałam, koncentrowało się wokół rynku. Tu znajdowały się kra-
my kupieckie, zwane ławami. W Opolu w okresie średniowiecza funkcjonowało 38 ław szewskich (wszystkie
one należały do urzędu wójta), przeszło 20 ław mięsnych (większość z nich należała do mieszczan, pozostałe
do księcia, duchowieństwa i miejscowego szpitala św. Aleksego), kilkunastu piekarzy (według statutów, wy-
danych przez księcia Jana Dobrego w 1531 r. dla cechu piekarzy powinno być ich w mieście 20), ponad 20
masarzy, w dokumentach spotykamy też piernikarzy (po raz pierwszy w 1357 r.), garncarzy, warzelników
piwa ( przeszło 120 domów w mieście miało prawo do warzenia piwa!), znamy też pojedynczych złotników
czy rusznikarzy
Najsilniejszą jednak grupę zawodową tworzyli tkacze, sukiennicy, krawcy i kuśnierze. Oni
też stanowili trzon władz miejskich
Natomiast w źródłach najczęściej spotykamy rzeźników ( już od 1306
r.).
W Opolu funkcjonowały ponadto: apteka, łaźnia, browar i młyny.
Kulminacyjnym punktem całorocznej działalności handlowej były targi i jarmarki. Było ich kilka w ciągu
roku, zazwyczaj przypadały w dzień patronów miasta. I tak w Opolu przez całe średniowiecze główny jar-
mark przypadał na dzień św. Wojciecha ( 23.04), patrona miasta, później doszły jeszcze jarmarki w dzień św.
Jana Chrzciciela ( 24.04), św. Lamberta ( 17.09) i na Wszystkich Świętych
W czasie takich jarmarków zdarzały się też różne nieprzewidziane wydarzenia. Żywot św. Jadwigi wspo-
mina między innymi, że w czasie jarmarku we Wrocławiu wędrowne kobiety porwały dziecko
Jeżeli miasto było także siedzibą księcia (a o to na średniowiecznym Śląsku nie było wcale trudno), to
atrakcją dla mieszczan były także wszelkie wydarzenia związane z obrzędowością rycerską. Do takich należały
chociażby turnieje rycerskie, niezwykle popularne w całej Europie. Źródła zanotowały informację o jednym
wielkim turnieju rycerskim, który odbył się w 1284 r. w Nysie, zorganizował go książę wrocławski Henryk IV
Prawy, na koszt wszakże biskupa wrocławskiego ( który wtedy wygnany przebywał w Raciborzu).
W Opolu
z kolei, według tradycji, miało dojść do pasowania na rycerza przyszłego króla Czech i Polski, Wacława II.
Życie społeczne średniowiecznego miasta toczyło się jednak w obrębie różnego rodzaju bractw i gildii. Te
ostatnie mają swoją wczesnośredniowieczną metrykę. Wywodzą się z czasów frankońskich ( VI – VII wiek) i
wkrótce zdobyły sobie wielką popularność wśród mieszkańców całej Europy.
Opierały się o przysięgę, która
była warunkiem wejścia do stowarzyszenia. Umacniały poczucie wspólnoty i więzi międzyludzkich oraz po-
trzebę solidarności. Miały bardzo demokratyczny charakter, przez co dawały szanse na równouprawnienie
wszystkich członków, bez względu na pochodzenie społeczne i status majątkowy. Wszyscy członkowie bractw
mieli bowiem takie same prawa i obowiązki i tak samo byli traktowani. Na czele bractw i gildii niejednokrot-
nie stały osoby o niższym statusie społecznym, ale za to o nienagannych walorach moralnych. Więzi towarzy-
skie umacniano głownie poprzez wspólne biesiady, o bardziej lub mniej uroczystym charakterze.
Poza tym
członkowie bractw spotykali się w kościele, przy okazji świąt kościelnych, ale także uroczystości religijnych –
chrztów, ślubów, pogrzebów. Bractwa dawały ludziom średniowiecznych miast to, na czym im najbardziej za-
leżało: poczucie wspólnoty oraz pamięć po śmierci. Obowiązkiem bowiem bractw było pamiętanie o zmar-
łych, zamawianie za nich mszy św. oraz sprawowanie innych nabożeństw o charakterze memoratywnym. Stąd
bractwa miały w kościołach swoje ołtarze, nawet swoich księży, oczywiście posiadali swoje sztandary, stroje i
inne oznaki identyfikacyjne
Niemal we wszystkich miastach śląskich spotykamy gildie i bractwa religijne.
Do najpopularniejszych należały bractwa maryjne, były między innymi w Głuchołazach, Koźlu, Nysie, Otmu-
chowie, Raciborzu, w XV w. pod wpływem dominikanów pojawiają się bractwa różańcowe ( Grodków, Brzeg,
Paczków, Głuchołazy), były też bractwa Bożego Ciała ( Środa Śląska, Jawor, Gliwice).
Z bractw świeckich
26 DOLA, K.
Dzieje Kościoła
, s. 92 – 93.
27 POBÓG – LENARTOWICZ, A.
Pod panowaniem Piastów
, s. 54 – 55.
28 VELDTRUP, D.
Prosopographische Studien zur Geschichte Oppelns als herzoglicher Residenzstadt im Mittelalter
, Berlin
1995 ( spisy), zob. też DZIEWULSKI, W.
Miasto lokacyjne
, s. 65.
29 DZIEWULSKI, s. 81-82.
30 IDZIKOWSKI, F.
Opole. Dzieje miasta do 1863 roku
, red. S. BALDY, tłum. A. Skoberla, Opole 2002, s. 94.
31
Legenda św. Jadwigi
, oprac. J. Pater, tłum. A. Jochelson, Wrocław 1993, s. 87.
32
Wiek V – XV w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii i studentów
,
oprac. M. Sobańska – Bondaruk, S. B. Lenard, Warszawa 1997, s. 273 – 274.
33 KŁODZIŃSKI, A.
Bolesław I (Bolko I), książę opolski
, w: Polski Słownik Biograficzny, t. II, Kraków 1936, s. 268.
34 OEXLE, G. O.
Średniowieczne gildie: ich tożsamość oraz wkład w formowanie się struktur społecznych
, tłum. J. Tandecki
w: TENŻE,
Społeczeństwo średniowiecza. Mentalność – grupy społeczne – formy życia
, Toruń 2000, s. 79 – 80.
35 IBIDEM, s. 84 – 85.
36 DOLA, K.
Dzieje Kościoła
, s. 166.
37 IBIDEM, s. 165 – 166.
             warto wspomnieć o bractwach kurkowych. W Opolu pierwszy raz jest potwierdzone źródłowo w 1435 r., ale
należy przypuszczać, że istniało już wcześniej.
W średniowiecznej Nysie istniało aż 10 bractw, oprócz typo-
wo religijnych także bractwo szpitalne, kuśnierzy, łaziebników, scholarów i innych
Powstanie miast spowodowało wytworzenie się także nowej grupy społecznej, jaką była inteligencja. Jak
słusznie stwierdził J. Le Goff powstanie inteligencji nie byłoby możliwe bez rozwoju miast. Intelektualista
staje się integralną częścią miasta, traktowany jest jak rzemieślnik, którego zadaniem jest studiowanie i na-
uczanie. Inteligent staje się częścią miejskiej społeczności, profesor, tak jak kowal czy cieśla, wykonuje swój
zawód i ma poczucie odpowiedzialności zawodowej
We wszystkich miastach Śląska funkcjonowały szkoły, w
niektórych było ich nawet kilka, oprócz parafialnych, także klasztorne i miejskie. Wiele z nich posiadało nie-
zwykle wysoki poziom nauczania, zbliżony do uniwersyteckiego.
Dotyczy to zwłaszcza szkół prowadzonych
przez dominikanów. O poziomie szkół śląskich świadczy wielka liczba ich absolwentów podejmująca studia
na wszystkich uniwersytetach Europy.
Obecność uczniów w środowisku miejskich przynosiła za sobą także
specyficzną obrzędowość związaną z tą grupą, która z pewnością ubarwiała życie w mieście (choć często też i
utrudniała).
Średniowieczne miasta śląskie były wielonarodowościowe. U źródeł ich powstania często stali właśnie
osadnicy obcego pochodzenia, stąd kolonizację tę nazywa się potocznie kolonizacją na prawie niemieckim.
Nie do końca jest to słuszne, bowiem wśród obcych przybyszów znajdowali się mieszkańcy ówczesnej Francji
(zwani Galami), Walonowie, Włosi, Czesi, Słowacy, no i w końcu osadnicy wywodzący się z różnych księstw
Rzeszy Niemieckiej. Walonowie i Galowie posiadali we Wrocławiu całe swoje dzielnice, z własnymi kościoła-
mi, szkołami, straganami, domami.
Już na początku XII w. spotykamy na Śląsku Żydów,
ich liczba zwięk-
szyła się po prześladowaniach, jakie dotknęły tę grupę na zachodzie Europy (w Hiszpanii i Francji). Żydzi
mieszkali niemal we wszystkich miastach śląskich, cieszyli się specjalną opieką władzy książęcej, posiadali
sporą autonomię, która wyrażała się zwłaszcza prawem do wyznawania swojej religii, posiadania własnych
synagog i cmentarzy, prawo wyboru własnego przełożonego i prowadzenia własnych szkół.
Napływ tak wie-
lu grup z różnych stron Europy spowodował, że miasta śląskie stały się otwarte na różnego rodzaju nowinki
cywilizacyjne, kulturowe i religijne, dzięki czemu zdystansowały wiele miast z innych dzielnic Polski.
Miasta w sposób zasadniczy zmieniły typ człowieka średniowiecznego. Z jednej strony zawęził się jego
krąg rodzinny, żył on głównie wśród sąsiadów i przyjaciół, z drugiej – poszerzyły się jego horyzonty, uzyskał
możliwość kształcenia się
Tak jak dzisiaj, miasta budziły różne odczucia wśród ludzi średniowiecznej Euro-
py – od zachwytu po potępienie.
Cokolwiek byśmy jednak nie sądzili o życiu w miastach średniowiecznych,
można powtórzyć za wybitnymi badaczami miast w Polsce, Marią Bogucką i Henrykiem Samsonowiczem, że
miasta zmieniły oblicze świata, na nowo zagospodarowały przestrzeń i przekształciły jakość życia człowieka
.
Resumé
Středověk představuje období nové urbanizace Evropy. Týká se to především středovýchodní Evropy. V případě
Slezska opravdová společensko-ekonomická revoluce nastala na počátku 13. století díky angažovanosti tamějších
38 IDZIKOWSKI, F.
Opole, dzieje miasta
, s. 94.
39 WÓŁKIEWICZ, E.
Mieszczanie a Kościół w średniowiecznej Nysie (do 1520 r.)
, Opole 2004, s. 206 – 249 (praca
doktorska obroniona na Wydziale Historyczno – Pedagogicznym Uniwersytetu Opolskiego, mps. w Bibliotece
Głównej UO).
40 LE GOFF, J.
Inteligencja, w: Człowiek średniowiecza
, red. TENŻE, tłumacz. M. Radozycka – Paoletti, Warszawa – Gdańsk
1996,
passim
.
41 ŻERELIK, R.
Szkolnictwo na średniowiecznym Śląsku
, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka”, t. 53, 1998, nr 3-4, s. 391
– 399.
42 Zob. zwłaszcza opracowania na ten temat H. Barycza i G. Baucha.
43 WÓJCIK, M. L.
Dolny Śląsk w latach 1138 – 1326
, w: Dolny Śląsk. Monografia historyczna, red. W. Wrzesiński,
Wrocław 2006, s. 82 – 84.
44 W I połowie XII sprzedali znanemu śląskiemu wielmoży Piotrowi Włostowicowi wieś Tyniec Mały, zob POBÓG –
LENARTOWICZ, A.
Uposażenie i działalność gospodarcza klasztoru kanoników regularnych NPM na Piasku we Wrocławiu
do początku XVI w.
, Opole 1994, s. 14.
45 DOLA, K.
Dzieje Kościoła
, s. 187 – 188.
46 LE GOFF, J.
Człowiek średniowiecza
, w: Człowiek średniowiecza, s. 29.
47 Szerzej na ten temat: POBÓG – LENARTOWICZ, A.
„Bóg nie kocha miast”? Miasto w średniowiecznej myśli filozoficzno
– teologiczne ( zarys problemu)
, w: Miasto czyni wolnym, s. 11 – 22.
48 BOGUCKA, M. - SAMSONOWICZ, H.
Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbiorowej
, Wrocław – Warszawa-
Kraków – Gdańsk 1986, s. 5.
             [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewunia87.pev.pl