§ Flannery Sean - Kryptonim Zebra, Kuciapka123

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SEAN
FLANNERY
KRYPTONIM
„ZEBRA”
Przekład PAWEŁ CZAJCZYŃSKI
Tytuł oryginału
THE ZEBRA NETWORK
Ilustracja na okładce
PAUL ROBINSON
Redakcja merytoryczna
KRYSTYNA PETRYK
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
KATARZYNA PASCHALSKA
Copyright 0 1989 by David Hagberg All rights reserved
For the Polish edition Copyright © 1996 by Wydawnictwo Ani ber Sp. z o.o.
ISBN 83-7169-093-2
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1996.
Wydanie I
Druk: Zakłady Graficzna ATEXT SA
Gdańsk, ul. Trzy Lipy 3
tel. (0-68) 32-57-69, (0-58) 32-64-41
Powieść tą poświęcam Laurie.
Przedmowa
WASZYNGTON
Gruba ryba rosyjskiej siatki szpiegowskiej, oskarżony James Franklin O’Haire, lat
42, w poniedziałek przyznał się do szpiegostwa i uchylania się od obowiązku płacenia
podatku dochodowego.
Wraz ze swym młodszym bratem, kapitanem lotnictwa Stanów Zjednoczonych,
Liamem Caseyem O’Haire’em, lat 37, który w ubiegłym tygodniu przyznał się do winy
obciążony tymi samymi zarzutami, najprawdopodobniej zostaną skazani na karę
dożywotniego więzienia. Bracia będą mogli uzyskać zwolnienie warunkowe po
upływie dwudziestu pięciu lat.
O’Haire’owie zostali postawieni w stan oskarżenia w lipcu po dwuletnim
dochodzeniu prowadzonym przez Departament Sprawiedliwości Stanów
Zjednoczonych, Federalne Biuro Śledcze oraz Urząd Podatkowy. Prowadzący
śledztwo zarzucają, że James O’Haire stał na czele organizacji szpiegowskiej, w której
skład, oprócz jego brata, wchodziło jeszcze siedem osób. Zadanie ich polegało na
przekazywaniu technicznych i wojskowych tajemnic do Związku Radzieckiego.
Proces pozostałej siódemki, która również przyznała się do winy, odbędzie się w
Sądzie Okręgowym w przyszłym miesiącu.
Prowadzący śledztwo twierdzą, że nigdy nie będą dokładnie znane pełne rozmiary
szkód, jakie wyrządziła interesom Stanów Zjednoczonych organizacja szpiegowska
O’Haire’ów. Określają je jednak jako „rozległe i podają, że dotyczą przecieku
informacji na temat tak zwanych Wojen Gwiezdnych i Inicjatywy Strategii Obronnej.
Ostatni podobny przypadek szpiegostwa dotyczył rodziny Walkerów i miał
miejsce w roku 1986.
CZĘŚĆ
PIERWSZA
Rozdział 1
Październik wcześnie zawitał do Moskwy. Pod koniec miesiąca, kilka minut po
dwudziestej drugiej, powietrze zrobiło się rześkie i mroźne jak w styczniu. Śnieg leżał
wszędzie, tworząc duże, brudne sterty. Moskwa była wschodnim miastem: ponurym,
zamyślonym i tajemniczym. Cebulaste kopuły cerkwi Wasyla Błogosławionego na
placu Czerwonym sprawiały wrażenie naturalnej przeciwwagi dla Spaskiej wieży
Kremla. Zaterkotał rozklekotany trolejbus. Dwóch żołnierzy, spitych na umór wódką,
zatrzymało się pod uliczną latarnią, aby wymienić między sobą butelkę. Urzędowy ził
limuzyna niknął prawym pasem, konsekwentnie ignorując czerwone światła.
Wysoki, dobrze zbudowany Amerykanin pojawił się w drzwiach przysadzistej
kamienicy przy ulicy Jelizarowoj, na której rogu znajdowała się ambasada Czadu.
Mężczyzna postawił kołnierz płaszcza, rozejrzał się w obie strony ogarniając wzrokiem
opustoszałą ulicę, i ruszył w kierunku swego samochodu, który zaparkował dwie
przecznice dalej. Sprawiał wrażenie podenerwowanego i niezadowolonego z siebie.
Od czasu do czasu spoglądał przez ramię, jakby przeczuwał, że ktoś lub coś może
podążać jego śladem.
Przy końcu przecznicy odwrócił się ponownie i popatrzył w okno dwupiętrowej
kamienicy, które nadal jaśniało przymglonym żółtym światłem. Nigdy już tam nie
wróci. Nie było ku temu powodu.
Patrz na Waszyngton. Patrz na Moskwą. Zebra
Jeden, Zebra Dwa
. W umyśle tętniły mu słowa Woronina. Tajemnicze słowa.
Wypowiedziane w pełnym rozczulania się nad sobą alkoholowym otumanieniu. Po nie
ogolonej brodzie kaleki poleciała ślina, jego kaprawe oczy przymglone były zaćmą,
gdy zaciśniętymi pięściami walił w bezużyteczne nogi.
A zatem to koniec, pomyślał Amerykanin, odwracając się raz jeszcze i
przemierzając ostatnie metry dzielące go od samochodu. „Kiedy zaczyna się czcza
gadanina, chłopcze, najwyższy czas, żeby się z tego wyplątać, żeby przypadkiem nie
złapali cię wczepionego pazurami w majtki jakiejś dziewczynki. Przez sześć miesięcy
rozpracowywał Wiktora Woronina, który osiemnaście miesięcy temu przestał być
czynnym oficerem w KGB. Głupi, bezsensowny wypadek samochodowy uczynił z
niego kalekę do końca życia. KGB przeniosło go oczywiście w stan spoczynku, a on
zaczął ostro pić jeszcze tego samego wieczora, kiedy nastąpiło jego „cudowne
nawrócenie. Nigdy więcej wojny, mamrotał. Świat, w którym wszyscy są równi.
Socjalizm doskonały. Woronin był jednak kopalnią złota. Macierzystą żyłą.
Informacje, jakie im dostarczył, były zaskakujące. Warte ryzyka. Lecz dziś wieczorem
zegar się zatrzymał. Woronin w końcu osunął się w świat fantazji, w którym zaczął
konsekwentnie mieszać prawdę ze swymi dzikimi wyobrażeniami. Nie można go było
dłużej uważać za wiarygodnego.
Patrz na Waszyngton. Patrz na Moskwę
. Co to, u diabła, miało oznaczać?
Zebra
Jeden, Zebra Dwa.
Zdecydował, że końcowy raport może zaczekać do rana. Wyruszy do Langley wraz
z codziennymi streszczeniami przed szesnastą czasu moskiewskiego. Operacja „Spójrz
w tył zakończyła się i cieszyło go to. Od początku nie była w jego stylu.
„Wysłuchiwanie starych, zgorzkniałych ludzi zapalczywie wyrzekających się swych
własnych krajów, wyrzucających z siebie nienawiść i chęć zemsty jest jak
przekopywanie czyichś gnijących śmieci w poszukiwaniu godziwego posiłku -
stwierdził kiedyś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewunia87.pev.pl