Étienne Balibar – O dyktaturze proletariatu (1976 rok), Komunizm - Socjalizm, Étienne Balibar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Étienne Balibar
O dyktaturze
proletariatu
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2010
Étienne Balibar – O dyktaturze proletariatu (1976 rok)
Książka Étienne Balibara „O dyktaturze
proletariatu” została napisana z okazji XXII
Zjazdu Francuskiej Partii Komunistycznej, który
odbył się w dniach 4-8 lutego 1976 roku w L'Île-
Saint-Denis, i została następnie opublikowana w
tymże roku przez paryskie wydawnictwo F.
Maspero.
Podstawa niniejszego wydania: Etienne Balibar,
„O dyktaturze proletariatu”, wyd. ZW ZSMP we
Wrocławiu, 1989.
Tłumaczenie z języka francuskiego: Łukasz
Piątek. Korekta tłumaczenia: Piotr Strębski.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
Étienne Balibar – O dyktaturze proletariatu (1976 rok)
Co to jest „dyktatura proletariatu”?
W studium tym, które zaraz będzie można przeczytać, chciałbym zaproponować główne elementy
odpowiedzi na to pytanie, którego aktualność zmusza komunistów do uwagi. Wierzę, że w ten sposób
przyczynię się do otwarcia i rozwoju dyskusji teoretycznej, której w partii i jej otoczeniu nie da się
uniknąć.
Dotyczące tego pozornie abstrakcyjnego punktu decyzje XXII Zjazdu Francuskiej Partii
Komunistycznej wywołały skutek, który może się wydać paradoksalny. W każdym razie zaskoczył on
wielu komunistów.
We wstępnym programie teoretyczna kwestia dyktatury proletariatu nie była wyraźnie
podnoszona. Wyłoniła się ona w toku dyskusji, kiedy sekretarz generalny partii Georges Marchais
osobiście zaproponował odrzucenie pojęcia dyktatury proletariatu i, jak tylko będzie to możliwe,
usunięcie go ze statutu partii. Od tej chwili zdominowała ona przedzjazdowe dyskusje: zerwanie z nim
okazało się koniecznym następstwem i skoncentrowanym wyrazem usankcjonowanej przez zjazd linii
politycznej. Przedstawiony przez Georgesa Marchais referat sprawozdawczy bardzo na to nalegał: aby
położyć fundamenty pod demokratyczną drogę do socjalizmu, o którą walczą komuniści, należy
teoretycznej kwestii dyktatury proletariatu dać nowy opis i poddać ją nowej ocenie. Zjazd zadeklarował w
tym miejscu, co następuje: odrzucić dyktaturę proletariatu, którą historia już przekroczyła i która
sprzeczna jest z tym, co komuniści chcą dla Francji.
Ale decyzja ta nie uregulowała w gruncie rzeczy niczego. Nie można przecież poważnie sądzić, że
w trakcie przedzjazdowych dyskusji, a tym bardziej w trakcie obrad samego zjazdu, problem ten
dogłębnie zbadan
Nic więc dziwnego, że dopiero po czasie komuniści zaczęli dopytywać się o
dokładne znaczenie tej decyzji. Zapytują, do jakiego stopnia implikuje ona korektę, czyli rewizję, zasad
marksizmu. Zapytują, w jaki to sposób pozwala ona analizować dawne i aktualne doświadczenia ruchu
komunistycznego. Zapytują, w jakiej to mierze przyczynia się ona do wyjaśnienia sytuacji w
międzynarodowym ruchu komunistycznym stawiającym czoła imperializmowi, którego kryzys w niczym
nie hamuje jego agresywności. Zapytują, w jaki sposób może ona zmienić ich praktykę, ich codzienną
walkę.
1
Na poprzedzającej otwarcie XXII Zjazdu konferencji prasowej George Marchais domagał się od komunistów zjazdu nowego
typu, którego obrady dotyczyłyby istoty stawianych problemów i ich sprzeczności. Właśnie tego, co nie mało miejsca.
Dlaczego? Powoływanie się na znaczenie przyzwyczajeń, dawnych deformacji centralizmu demokratycznego jest wyjaśnieniem
niewystarczającym. Są również przyczyny wynikające z samego przedmiotu debaty: dyktatury proletariatu. Jak „otworzyć”
publiczną dyskusję nad tą zasadą? Tego właśnie problemu w początkowym okresie nie umieliśmy rozwiązać.
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
Zapytują: czym dokładnie jest „dyktatura proletariatu”? Jak można ją dokładnie określić? Jeśli
„odrzuca się” dyktaturę proletariatu, to, w konsekwencji, co właściwie odrzuca się w teorii, w praktyce?
Pytanie to na zdrowy rozsądek jest bardzo proste, odpowiedź na nie nie wydaje się trudna, jest ono
oczywiście decydujące. Każdemu, kto w tym miejscu chce się dobrze zastanowić rzuca się w oczy, że
„odrzucenie dyktatury proletariatu”, „wyrzeczenie się dyktatury proletariatu” są wyrażeniami, które nie
mają żadnego precyzyjnego sensu, tak że nie można również odpowiedzieć na to pytanie. Rzuca się w
oczy, że to, co w ten sposób porzuca się, linię polityczną albo pojęcie teoretyczne, determinuje ściśle treść
i obiektywny sens tego, co przyjmuje się w zamian.
Ale skoro nie wszyscy komuniści widzą w „dyktaturze proletariatu” to samo, świadczy o tym, że
dyskusja, która, jak się wydaje, miała miejsce, w gruncie rzeczy nie miała miejsca. Skoro zaprezentowane
w dyskusji pojęcie, albo pojęcia, dyktatury proletariatu nie odpowiadają temu, czym obiektywnie ona jest,
skoro wierząc, że mówi się o dyktaturze proletariatu, podczas gdy w gruncie rzeczy mówi się o czymś
innym, dojdzie do tego, że owa jednomyślność ukrywać będzie w istocie, w swojej tendencji, różne
interpretacje i praktyki. Nie jedność, ale podział. Jednocześnie dojdzie do tego, że wierząc, iż zrywa się z
dyktaturą proletariatu, ze słowem i rzeczą, zachowa się i wzmocni właśnie to, co prowadziło do jej
zakwestionowania. Takie są ironie i zakręty realnej historii.
Czy mamy już tego oznaki? Nie kazały one długo na siebie czekać. Francuska imperialistyczna
burżuazja nie ominęła okazji, aby nie łowić w tej mętnej wodzie i nie wykorzystać słabości, właśnie
Étienne Balibar – O dyktaturze proletariatu (1976 rok)
teoretycznej, naszej strony. Wypromowani doktorzy marksizmu, jej najbardziej renomowani ideologowie
(Raymond Aron) i przywódcy polityczni (Giscard d’Estaing) starają się wyciągnąć wszelkie korzyści z
postawienia teraz marksistów przed dylematem: odrzucenie teorii i praktyki walki klas albo powrót do
impasów stalinowskiego wypaczenia, które w przeszłości trwale osłabiło partię. Oto ich taktyka:
przeciwstawić leninowską zasadę dyktatury proletariatu polityce jedności ludowej, bez której niemożliwe
staje się jakiekolwiek zwycięstwo nad władzą wielkiego kapitału. Oświadczają też ponadto, że podjęta
przez samych komunistów na XXII Zjeździe decyzja jest przyznaniem się, że aż do obecnej chwili
mieliby oni przeciwstawiać się demokracji, że, walcząc o socjalistyczną rewolucję, mieliby walczyć z nią
i z wolnością.
Komuniści muszą obecnie uświadomić sobie, że bez dużego, długotrwałego wysiłku
teoretycznego, bez szerokiej, zbiorowej dyskusji nie uwolnią się od tych paradoksów, realnych trudności.
Nie mogą bać się, że ona ich osłabi. Przeciwnie, jeśli dotykać będzie istoty rzeczy, może tylko wzmocnić
ich i ich wpływ. Obowiązkiem każdego komunisty jest wspieranie, w miarę możliwości, całej partii w
takiej refleksji. Sprawie dyktatury proletariatu zjazd przysporzy przynajmniej jedną korzyść: może on
pozwolić uwolnić teoretyczną refleksję komunistów od dogmatycznego ujęcia i stosowania
marksistowskiej teorii, w ramach której formuły takie jak „dyktatura proletariatu” wyrwane są ze swojego
kontekstu, oddzielone są od argumentacji i dowodów, które je doskonalą, stając się rozwiązaniami
wytrychowymi, zawsze gotowymi formalnymi odpowiedziami na wszelkie pytania. Pozbawione swojej
obiektywnej treści historycznej są wówczas rytualnie wywoływane dla ukrycia najróżniejszych,
najbardziej sprzecznych polityk. Takie właśnie stosowanie zasad marksizmu i pojęcia dyktatury
proletariatu jest bardziej niż użyteczne, gdyż w istocie czyni pilną rzeczą uwolnienie się od niego.
I. PARYŻ (1976) – MOSKWA (1936)
Aby dyskusja mogła dotrzeć do istoty sprawy, potrzebne jest ustalenie jej jasnych zasad. Na
gruncie teoretycznym najistotniejszą jest zasada poprawnego, marksistowskiego określenia dyktatury
proletariatu. To oczywiście nie wystarcza; nie rozwiązuje się politycznych problemów za pomocą
definicji. Ale nie można tego pominąć. Jeśli się o to wyraźnie nie zadba, ryzykujemy obciążenie własnego
konta niemarksistowską definicją dyktatury proletariatu, a więc taką, jaką zamierza w warunkach
nieustannego nacisku narzucić panująca burżuazyjna ideologia. Tak, jak doszło do tego, w procesie
samoobrony, na XXII Zjeździe. Nie będę w tym miejscu przytaczał ani streszczał jego obrad; każdy ma te
obrady w pamięci, może się do nich ustosunkować. Co najwyżej wyrażę wobec nich swój sprzeciw w
sposób, który zwróci uwagę na to, co wydaje mi się determinujące, na usytuowanie
problemu
, który,
pomijając pewne szczegóły, wspierał argumentację Zjazdu. Ta problematyka wydaje się być jedynie
możliwa, wydaje się być dzisiaj „oczywistą” dla licznych towarzyszy. To o niej właśnie należy najpierw
dyskutować.
„Dyktatura albo demokracja”
Problem ten od razu ujawnia się w ramach prostej alternatywy:
albo
„dyktatura proletariatu”
albo
„demokratyczna droga do socjalizmu”. Między tymi dwoma sformułowaniami należałoby dokonać
wyboru; nie istnieje trzecia możliwość, nie ma innej alternatywy. Uwzględnienie przytoczonych tu
sformułowań, taki ich dobór narzucony jest bardziej przez „logikę” niż historię. Prawdę mówiąc,
argumenty historyczne wywierają nacisk jedynie po czasie, prowadzą jedynie do przedstawienia i
zilustrowania logicznego schematu tak prostego, że wydaje się, iż nie można go już zdeformować.
Uściślając, mówi się nam chętnie, że taki dobór nie prowadzi do wyboru między rewolucyjną a
reformistyczną drogą, ponieważ jedna i druga oparta jest na walce mas, ale do wyboru między dwoma
typami środków przeprowadzenia rewolucji. Mamy „dyktatorskie” i „demokratyczne” środki walki; nie
można ich stosować w takich samych warunkach czasowych i przestrzennych, nie prowadzą one do takich
samych wyników. Argumentacja Zjazdu dąży do ujawnienia różnicy między dyktatorskimi a
demokratycznymi środkami, a czyni to obciążając swoje konto trzema obiegowymi opozycjami:
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
Étienne Balibar – O dyktaturze proletariatu (1976 rok)
a) Najpierw, opozycją między „pokojowymi” i „zbrojnymi” środkami politycznymi.
Demokratyczna droga do socjalizmu z zasady wyklucza zbrojne powstania przeciwko państwu jako
sposobie przejęcia władzy. Wyklucza wojnę domową między klasami i ich organizacjami. A więc, biały
terror burżuazji i „czerwony” kontr-terror proletariatu. Wyklucza policyjną represję; ponieważ rewolucja
ludzi pracy zmierza nie do ograniczenia wolności, ale do ich rozszerzenia. Aby utrzymać w
demokratyczny sposób władzę, ludzie pracy nie muszą uciekać się do przymusu, policji i
„administracyjnych metod”, ale do walki politycznej, to znaczy, w tym przypadku, do ideologicznej
propagandy, do walki idei,
b) Następnie, opozycją między środkami „legalnymi” i „nielegalnymi”. Demokratyczna droga do
socjalizmu pozwalałaby na wprowadzenie właściwych zmian w istniejącym prawie bez uciekania się do
nielegalności. Zmianę istniejącego prawa – na przykład nacjonalizację przedsiębiorstw – przeprowadza
się tylko zgodnie z wpisanymi w samo prawo formami i normami oraz stwarzanymi przez nie
możliwościami. Taka rewolucja nie jest więc sprzeczna z prawem ale przeciwnie, wprowadza w czyn
zasadę suwerenności ludu, na którą się powołuje. W zamian właśnie owa legalność – a więc prawowitość
– tego rewolucyjnego procesu upoważniałaby do użycia siły i ściśle określałaby tego granice. Ponieważ
każde społeczeństwo, każde państwo ma prawo (i obowiązek) karania przy użyciu siły określonych
„wykroczeń”, nielegalnych prób mniejszości, które siłą i przewrotem przeciwstawiają się obaleniu
własnych przywilejów.
c) Wreszcie, opozycją jedności i podziału, z którą łączy się opozycja między większością i
mniejszością. W okresie dyktatury proletariatu władzę polityczną sprawuje sama klasa robotnicza, która
sama stanowi ciągle mniejszość. Taką mniejszość, która jest i pozostaje wyizolowana; jej władza okazuje
się krucha, może być utrzymana wyłącznie przy użyciu siły. Sytuacja uległaby zupełnemu odwróceniu,
gdy, w nowych warunkach historycznych, socjalistyczne państwo będzie reprezentowało demokratyczną
władzę większości. Pojawienie się unii większości ludu, „woli większości” wyrażanej w powszechnym
głosowaniu i w legalnym rządzie większościowych partii politycznych stworzyłoby możliwość
pokojowego przejścia do socjalizmu, z pewnością rewolucyjnego z uwagi na społeczną treść, ale
stopniowego, progresywnego z uwagi na stosowane środki i formy.
Jeśli akceptuje się wynikające z tych opozycji rozumowanie (ograniczam się do zasadniczych
spraw), które coraz bardziej rozpowszechnia się i dominuje, wówczas na każdym kroku należy dokonać
wyboru między dwoma przeciwstawnymi wyrażeniami: pokój albo wojna domowa, legalność albo
nielegalność, unia większości albo wyizolowana mniejszość i podział ludu. Na każdym kroku należałoby
powiedzieć, które wyrażenie jest „możliwe”, a które nie; z którym „zgadzam się”, a z którym nie. Jest to
zwykły wybór między dwoma drogami przejścia do socjalizmu, między dwiema koncepcjami socjalizmu,
dwoma przeciwstawnymi „modelami”. Po takich wyborach dyktatura proletariatu musiałaby być
określana następująco: jest to
zbrojna władza polityczna
(w podwójnym sensie, represyjnym i
nielegalnym)
mniejszościowej klasy robotniczej
zabezpieczająca na
niepokojowej drodze
(wojna domowa)
przejście do socjalizmu. Do tego należałoby dorzucić ostatni, nie najmniejszy, element, który
nieuchronnie wynika z tego: taka droga prowadziłaby do politycznego kierownictwa
jednej
partii, do
instytucjonalizacji monopolu której zamierzałaby doprowadzić. Jak powtarza to wielu towarzyszy: jeśli
nie chcecie odrzucić pojęcia dyktatury proletariatu to powiedzcie jasno, że jesteście za jedną partią i
przeciw partyjnemu pluralizmowi...
Ale co należy sądzić o tych alternatywach?
Ich główną cechą jest to, że uniemożliwiają dokonanie prawdziwej analizy, ponieważ zawierają
już zupełnie gotową odpowiedź na zadawane pytanie. Stawianie problemu dyktatury proletariatu w takich
kategoriach implikuje już jego rozwiązanie. Jest to akademickie ćwiczenie. Określanie dyktatury
proletariatu nie oznacza nic innego jak wyliczanie korzyści, które, w porównaniu z nią, przynosi droga
demokratyczna. Analiza konkretnych warunków przejścia Francji do socjalizmu prowadzi do złożenia
sobie gratulacji, że historyczny rozwój (nareszcie) pozwala opowiedzieć się nam za słuszną,
demokratyczną drogą, nie zaś za złą drogą dyktatury. Wszystkie związane z socjalizmem nadzieje są
możliwe, odkąd sama historia zajmuje się tworzeniem warunków narzucających wybór, jakiego należy
tylko sobie życzyć. Jeszcze krok, a będzie można powiedzieć: jeśli jakiś kapitalistyczny kraj ma
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]